Miłość -pojęcie z filozofii, psychologii, religii, kultury… definiowane tysiące razy. A jednocześnie subiektywne, niepowtarzalne doświadczenie wielu pokoleń ludzi. Psychologia mówi o namiętności, intymności, zaangażowaniu. Filozofia mówi o poczuciu odpowiedzialności i szczęściu. Kultura nadaje jej kształt w życiu społecznym a religia daje szerszą perspektywę jak w liście do Koryntian albo w Kazaniu na Górze. Perspektywa rozwoju czy perspektywa wieczności zmienia je całkowicie: zamiast koncentracji na sobie, swoich pragnieniach i potrzebach powoduje odejście od nich na rzecz dobra drugiej osoby lub na rzecz dobra wspólnego np. pary, rodziny, społeczeństwa. Czasem jedno nie wyklucza drugiego, gdyż szczęście moje może oznaczać szczęście drugiego lub szczęście nas obojga.
W psychologii ściśle utożsamiana z pojęciem przywiązania i zdolnością do tworzenia więzi w życiu dorosłym. Przywiązanie kształtuje się na najwcześniejszym etapie rozwoju w relacji z opiekunem dziecka. Osoby z bezpiecznym przywiązaniem przekonane są o dostępności bliskich osób w razie potrzeby a świat jawi im się jako bezpieczne miejsce. Osoby, które nie doświadczyły w relacji z opiekunem we wczesnym dzieciństwie bezpiecznej więzi (przywiązanie lękowe) mogą się prezentować jako zależne, przylegające i poszukujące bliskości, wrażliwe na wszelkie sygnały związane z odrzuceniem, samotnością i brakiem akceptacji, poszukujące stale u partnera opieki i uwagi. Osoby z unikającym stylem przywiązania stosują całkiem inne strategie: dystansu, niezaangażowania emocjonalnego, często ignorują potrzebę intymnych związków. Obecnie mówi się, że dla trwałych związków potrzebne jest nie tylko przywiązanie, satysfakcja seksualna ale i zdolność do mentalizacji, niektórzy uważają wręcz, że inteligentne osoby się nie rozstają a za to starają się rozwiązywać wszelkie konflikty.
„Osoby przywiązane w sposób bezpieczny są zdolne do zintegrowania preedypalnych i edypalnych reprezentacji postaci rodzicielskich, bezsilnych uczuć wrogości, zazdrości i rywalizacji, które potem sprzyjają odtwarzaniu w dorosłym życiu sytuacji edypalnej z towarzyszącymi jej uczuciami odrzucenia i niezaspokojonych oczekiwań wobec partnera” – pisze Monika Marszał w książce „Seksualność i problemy seksualne z perspektywy psychodynamicznej”- „Takie osoby potrafią w relacji romantycznej zbudować związek oparty na integracji pragnień seksualnych z bliskością, intymnością i opieką”. Brak zdolności do połączenia miłości i pożądania w jednym obiekcie, seksualizacja potrzeby bezpieczeństwa oraz bliskości, chroniczny lęk przed odrzuceniem przez partnera i brakiem akceptacji z jego strony nie sprzyjają trwałym związkom.
A co z miłością w psychoterapii?
„Sytuacja psychoterapii w naturalny sposób wywołuje u klientów uczucie miłości” – pisze Nancy McWilliams w książce „Psychoterapia psychoanalityczna”- „Od dawna wiadomo, że wielu pacjentów zakochuje się w swoich terapeutach. Mniej nagłaśnia się fakt, że terapeuci kochają wielu ze swoich pacjentów”. Jerzy Gościniak w rozdziale pt. Seksualność w relacji terapeutycznej („Seksualność i problemy seksualne z perspektywy psychodynamicznej”) pisze: „W 1915 r. Freud napisał, że zjawisko miłości między pacjentem a terapeutą ma znaczenie kliniczne i doniosłość teoretyczną oraz że jest istotnym składnikiem efektywnego leczenia (…) Jeżeli ta miłość ujawnia się w kontekście przeniesienia, to wówczas jest określana mianem miłości przeniesieniowej. W odniesieniu do uczuć terapeuty ujawniających się w przeciwprzeniesieniu określić ją można mianem miłości przeciwprzeniesieniowej”. Czasami bywa ona wyrazem oporu utrudniającego wgląd. Dalej zauważa on, że „przeniesienie erotyczne jest przeniesieniem do relacji terapeutycznej reakcji seksualnych wobec osób spoza terapii. Ta forma przeniesienia również jest zjawiskiem normalnym w terapii. Przeniesienie erotyczne jest wskaźnikiem oczekiwania ze strony pacjenta bycia kochanym jako cała osoba, z impulsami seksualnymi, z seksualnym pragnieniem intymności i potrzeb seksualnych. Są to doświadczenia nie tylko intelektualne czy emocjonalne, lecz także fizyczne”. Czym innym jest przeniesienie erotyzujące, kiedy to pacjent fantazjuje, że działając w obszarze seksualnym może spełnić swoje pragnienie bliskości poprzez kontakt fizyczny. Często jest to obrona przed uczuciami bezradności i bezsilności; gdy pojawia się pod koniec terapii jest zwykle obroną przed bólem separacji od osoby terapeuty.”U kobiet terapeutek i pacjentów mężczyzn przeniesienie erotyzowane mogłoby być wyrazem obaw i zarazem obron przed potężną edypalną matką, która generuje lęki kastracyjne przeszkadzające w rozwoju pragnień erotycznych dziecka wobec niej”. Dalej autor ten pisze, że w diadzie mężczyzn – terapeuty i pacjenta- zwykle dominuje w przeniesieniu edypalna sytuacja agresywnej konkurencji z ojcem, z kolei w diadzie kobiecej – terapeutka i pacjentka- częstsze jest pobudzenie intensywnej erotyzacji, ponieważ u kobiety łatwiej występuje regresja do sytuacji fuzji z falliczną matką. Zrozumienie i omówienie takich zjawisk podczas psychoterapii jest bardzo potrzebne a bywa dość trudne, bo najczęściej wiąże się z silnymi przeżyciami zarówno u pacjenta jak i u terapeuty.
Najtrudniejsze bywa przeniesienie perwersyjne, kiedy pacjent nieświadomie dąży do niszczenia relacji terapeutycznej, próbuje sprowadzić terapeutę do roli przedmiotu przez pozbawienie go zdolności do prowadzenia terapii. Ale o perwersji napiszę innym razem.
Nancy McWilliams zadaje retoryczne pytanie: co zachodzi między dwiema osobami, kiedy jedna z nich wchodzi w relację z cierpieniem, a wychodzi z niej czując, że pozbyła się objawów, że jest bardziej pełna życia, sprawcza, szczera? Psychoterapeutka ta mówi o miłości psychoanalitycznej, która jest pełna szacunku i daleka od infantylizowania. „Nie wyklucza żadnych negatywnych uczuć do pacjenta, które budzą się podczas terapii, nie wyklucza też wyznaczania granic, interpretowania mechanizmów obronnych, konfrontowania autodestrukcyjności ani wywoływania nieuniknionego bólu – zarówno poprzez obserwacje trafne, trudne dla poczucia wartości pacjenta, jak i przez te mniej trafne, które rozczarowują, ponieważ terapeuta po raz kolejny pokazał, że może się mylić.(…) terapeuta nie idealizuje klienta, by go kochać. Staramy się kochać naszych pacjentów takimi jakimi są, i wierzyć, że potrafią się rozwinąć w sposób, jakiego potrzebują”. Autorka przytacza zdanie Martina S. Bergmanna, który uważa, że tajemnica miłości polega na tym, by uważnie słuchać, szczerze interesować się drugą osobą, z akceptacją i bez zawstydzania reagować na jej wynurzenia i nie żądać od niej zaspokajania swoich emocjonalnych potrzeb. Są to cechy definiujące układ psychoanalityczny.
Dzięki przepracowaniu fantazji erotycznych pacjent może być bardziej otwarty na relacje i związki w swoim życiu, w świecie zewnętrznym. Wiesława Łodej-Sobańska w książce wyżej cytowanej pisze: „Gdy mężczyzna z nierozwiązanym problemem edypalnym wchodzi w dorosłość, nie jest zdolny do dojrzałego związku miłosnego z kobietą, gdyż pozostaje nieświadomie związany z matką jako obiektem seksualnych pragnień i czuje silny lęk przed kastracją ze strony ojca. Kobieta cierpi na różnego rodzaju dysfunkcje w życiu seksualnym i miłosnym, gdyż na nieświadomym poziomie pozostaje związana z ojcem i nie może dokończyć procesu identyfikacji z matką z powodu poczucia winy za rywalizację z matką”. Wg autorki teoria relacji z obiektem akcentuje również preedypalny (wcześniejszy rozwojowo) aspekt w zaburzeniach seksualnych np. w przypadku perwersji. Pisze: „Osoba perwersyjna nie czuła się bezpiecznie w relacji z matką. Była obiektem częściowym dla matki, niechcianym i ignorowanym jako odrębna osoba. Nie mogła czerpać przyjemności z odrębności i własnej tożsamości. W życiu dorosłym partner seksualny nie jest spostrzegany jako odrębna osoba, lecz obiekt, który istnieje po to, by zaspokoić potrzeby osoby perwersyjnej”.
W relacji terapeutycznej zatem miłość przybiera różne formy i w pewnym sensie z jednej strony jest najważniejszym czynnikiem leczącym w terapii jak i pojawia się w formie przeniesienia i przeciwprzeniesienia.
Najnowsze komentarze